Hejka! Macie tu nowy rozdział!! Mam nadzieję, że Wam się spodoba. Miłego czytania życzę! ♥
-Kurwa! - krzyknąłem waląc pięścią w stół
Czułem jak nagle wszystko się we mnie gotuje, a za razem byłem zawstydzony. Nie pocałowałem jej, a zacząłem - co za kwas. Wyszedłem z kuchni i pobiegłem do sypialni dowiedzieć się po co ten gej mnie wołał. "Znów mam mu pokazać jak zakłada się prezerwatywę'' - pomyślałem a ciarki przeszły mnie z obrzydzenia
-Czego?! - wparowałem do sypialni z wściekłością w oczach
Chłopcy aż odskoczyli jak zobaczyli mnie takiego.
-Spokojnie Zayn - Louis zaczął się śmiać
-Musimy porozmawiać... - Harry nagle spoważniał i usiadł na łóżku
-Co jest? - patrzyłem zdezorientowany na chłopaków - nie chodzi o sex
-Chodzi o to co znalazłem w twoich spodniach - chłopak wziął je do ręki i zaczął grzebać w kieszeniach
-Stary, palenia nie rzucę, mówiłem c... - chłopak przerwał mi nagle
-Nie oto chodzi! - wyjął mały kawałek kartki, który tak bardzo go denerwował - znowu zacząłeś chodzić na te pieprzone wyścigi - aż podniósł się z łóżka, dobrze, że Louis tam był i go uspokoił.
Może opowiem wam tak szybciutko o co chodzi z tymi wyścigami...kiedy taty zabrakło, moja mama musiała zajmować się siostrami bla bla bla ja żeby zarobić trochę hajsu zacząłem chodzić na nielegalne rajdy. Miało to być tylko na chwilę, do póki nie ukończę 18 lat i zacznę ''zarabiać normalnie'' - tak wszyscy myśleli. Ale ja się od tego uzależniłem. Ciągle wygrywałem, chciałem więcej. Nie dość, że ludzie mnie tam szanowali to jeszcze miałem z tego pieniądze, laski, samochody, motory, ubaw... dla mnie coś niesamowitego. Trochę uroku spadło kiedy przez to trafiłem na 3 miesiące do więzienia. Chłopaki pomogli mi wyjść z tego uzależnienia, ale przez wiele problemów, które mnie znowu spotkały, nie mogłem się powstrzymać... niestety, wszystko się wydało. Nikt tego nie popiera, ale ja nie umiem inaczej. Usiadłem na łóżku i wypuściłem powietrze z ust.
-Zayn, nie wracaj do tego, proszę cię - Harry oparł rękę na moim kolanie i patrzył ciągle na mnie - pomożemy ci
-Nie trzeba - wstałem i powoli poszedłem do kuchni
Reb siedziała ciągle przy naleśniku, którego ciągle nie skończyła.
-Zayn... - powiedziała cicho odwracając się w moją stronę - muszę ci coś powiedzieć
Usiadłem obok niej i czekałem co jeszcze mnie czeka.
-Chcę wrócić do domu - powiedziała pocierając ręce - wiem, że miałam uciec, ale boję się, że będę miała przesrane do końca życia, a ja nie chce
-Dobrze, odprowadzę cię zaraz - odpowiedziałem bez emocji i poszedłem do łazienki aby się odświeżyć.
Rebecca
Bardzo chciałam spędzić czas z Zayn'em. Chciałam ciągle być przy nim, ale jednak bałam się, że gdy rodzice się dowiedzą z kim jestem, zrobią mu coś. Nie chciałam narażać siebie na wieczne potępienie ze strony rodziców, ale nie chciałam też narażać Zayna. Odstawiłam talerz do zlewu i poszłam do sypialni.
-Em, Harry? - wyrwałam chłopaka z romantycznego uścisku z szatynem - wiesz może gdzie są moje ubrania? - zapytałam
Harry uśmiechnął się i podał mi czarną torbę - może chcesz się odświeżyć? - zapytał
Przytaknęłam, a chłopak zaprowadził mnie do drugiej łazienki. Wzięłam szybki prysznic i ubrałam się w moje stare ciuchy. Kiedy wyszłam Zayn siedział na kanapie paląc papierosa, już na mnie czekał.
-Idziemy? - zapytał
-Tak - odpowiedziałam i skierowałam się w stronę drzwi - pójdę jeszcze pożegnać się z chłopakami
Szybko to zrobiłam i już po chwili wyszliśmy z ciepłego mieszkania na pluchę, która bardzo często panuje w Londynie.
-Masz - powiedział Mulat wręczając mi jego czarną skórę - chociaż trochę uchronisz się przed deszczem
Wzięłam kurtkę i założyłam. Przyjemny dreszcz przeszedł po moim ciele, gdy poczułam jej zapach. Papierosy zmieszane z jego mocnymi perfumami pachniały nieziemsko. - dziękuję - szepnęłam
Chłopak wyciągnął kolejnego papierosa, potem kolejnego i tak dalej... palił całą drogę bez przerwy. Do tego panowała niezręczna cisza. Czy mogło mu chodzić o dziś rano? Możliwe. W końcu stanęliśmy przed tym wielkim domem.
-Dziękuję, że mnie odprowadziłeś - uśmiechnęłam się i oddałam chłopakowi kurtkę
-Spoko - odpowiedział gasząc papierosa na moim trawniku - idę już - dodał i po chwili był już za bramą
Widziałam jak powoli znika, nawet się nie obrócił. Kiedy zniknął już z mojego pola widzenia postanowiłam w końcu wejść do pomieszczenia. Nie mogłam doczekać się ochrzanu od rodziców - czujecie ten sarkazm? Weszłam chicho z nadzieją, że nawet nie zauważyli mojego zniknięcia. Niestety myliłam się.
-Rebecco Shay! - usłyszałam głos matki - natychmiast do salonu proszę
Wykonałam polecenie i usiadłam na fotelu.
-Gdzieś ty była! - wydarła się
-Nie ważne - odpowiedziałam próbując nie nawiązywać kontaktu
-Masz kłopoty. Nie byłaś od dwóch dni w szkole, tak nie może być!! - zaczęła wydzierać się jeszcze głośniej
-Przecież wróciłam. - odpowiedziałam skulając się na fotelu
-Mam nadzieję, że od teraz się poprawisz. Wstyd mi za ciebie. A teraz marsz do pokoju!
Jedna łza spłynęłam mi po policzku. Wstałam z fotela i pobiegłam do pokoju.
Położyłam się na łóżku "A jeśli matka ma racje? Może nie powinnam spotykać się z Zayn'em... To przez niego nie chodzę do szkoły i mam problemy" - takie myśli przeleciały mi przez głowę. Wstałam i poszłam do łazienki. Chciałam się umyć. i przebrać w czyste rzeczy. "Powinnam zakończyć ''znajomość'' z Zaynem'' - pomyślałam.
-Rebciu! Chodź na jedzonko! - usłyszałam głos Emmy
Szybko zeszłam do kuchni gdzie czekali już wszyscy.
-Dlaczego zawsze musimy czekać na ciebie - syknął ojciec
"Już naprawdę nie ma się czego uczepić" - pomyślałam
Kątem oka spojrzałam na zegarek - już 18.
-Pamiętaj, że o 19 masz korepetycje
-Tak, pamiętam mamo - nie mogłam nic przełknąć i tylko dłubałam w talerzu widelcem
Po posiłku poszłam przygotować książki na korepetycje, które zaczynały się za pół godziny. Wzięłam książkę i czekając zaczęłam czytać. Nagle rozległ się dzwonek do drzwi. Pobiegłam je otworzyć, wiedziałam kto to. Gruby siwy pan od matematyki.
-Dzień dobry - przywitałam się z nim wpuszczając go do domu
Usiedliśmy przy stole i jak co tydzień zaczął mi tłumaczyć równania czy coś tam innego, łatwiej powiedzieć, rzeczy, które nigdy mi się nie przydadzą. Popijał jeszcze mocną kawę, którą jak zawsze przygotowała mu Emma. Mogłam przewidzieć każdy jego ruch, bo powtarzał go już 5 lat, o tej samej godzinie, w ten sam dzień. Mogłam przewidzieć co stanie się w danej minucie mojego życia, bo zawsze wyglądało tak samo. "Dzięki Zayn'owi zaczęłaś żyć" - usłyszałam głos w mojej głowie.
Korepetycje nareszcie dobiegły końca. Zebrałam książki i poszłam do swojego pokoju odrobić lekcje, bo jutro muszę iść do szkoły. Nie mogłam się na niczym skupić.
-Witam! - usłyszałam głos tuż za mną
-Jak ty tu wlazłeś? - przerażona odwróciłam się w stronę chłopaka
-Myślałem, że już wiesz - Mulat usiadł obok mnie i spojrzał na książki - po co się uczysz? -zapytał głupio
-Muszę chodzić do szkoły - odpowiedziałam składając zeszyty
-To bez sensu - zapalił peta i zaciągnął się
-Ta głupia kłótnia nie ma sensu - wyrwałam mu papierosa z ust i wyrzuciłam za okno - wszyscy są w domu
"Jak mogłam nie usłyszeć jak on wchodzi?" - pomyślałam zdziwiona
-Po co tu przyszedłeś? - zapytałam krzyżując ręce na piersiach
-Chciałem cię odwiedzić - na jego twarzy pojawił się głupi uśmieszek
Wstał z łóżka i podszedł bliżej mnie - a tak na serio, to przyszedłem żeby dokończyć to co zacząłem...
Spojrzałam zdziwiona na chłopaka, ale za nim zdążyłam coś powiedzieć...
Zayn zbliżył swoją twarz do mojej, robił tak dopóki... nasze usta się nie spotkały. Delikatnie je musnął. Zobaczyłam delikatny uśmiech na jego twarzy.
Zaraz po tym wyskoczył przez okno i opuścił już moją posiadłość.
-Przychodzisz do dziewczyny, całujesz ją i uciekasz?! - krzyknęłam w jego stronę
Spóźniłam się bo już dawno go nie było.
_________________________________________________________________
I jak się podoba? Nareszcie coś się między nimi dzieje!! :)
PAMIĘTAJCIE!
CZYTAJCIE, KOMENTUJCIE
TO NAPRAWDĘ WIELKA MOTYWACJA DLA NAS :*
-Em, Harry? - wyrwałam chłopaka z romantycznego uścisku z szatynem - wiesz może gdzie są moje ubrania? - zapytałam
Harry uśmiechnął się i podał mi czarną torbę - może chcesz się odświeżyć? - zapytał
Przytaknęłam, a chłopak zaprowadził mnie do drugiej łazienki. Wzięłam szybki prysznic i ubrałam się w moje stare ciuchy. Kiedy wyszłam Zayn siedział na kanapie paląc papierosa, już na mnie czekał.
-Idziemy? - zapytał
-Tak - odpowiedziałam i skierowałam się w stronę drzwi - pójdę jeszcze pożegnać się z chłopakami
Szybko to zrobiłam i już po chwili wyszliśmy z ciepłego mieszkania na pluchę, która bardzo często panuje w Londynie.
-Masz - powiedział Mulat wręczając mi jego czarną skórę - chociaż trochę uchronisz się przed deszczem
Wzięłam kurtkę i założyłam. Przyjemny dreszcz przeszedł po moim ciele, gdy poczułam jej zapach. Papierosy zmieszane z jego mocnymi perfumami pachniały nieziemsko. - dziękuję - szepnęłam
Chłopak wyciągnął kolejnego papierosa, potem kolejnego i tak dalej... palił całą drogę bez przerwy. Do tego panowała niezręczna cisza. Czy mogło mu chodzić o dziś rano? Możliwe. W końcu stanęliśmy przed tym wielkim domem.
-Dziękuję, że mnie odprowadziłeś - uśmiechnęłam się i oddałam chłopakowi kurtkę
-Spoko - odpowiedział gasząc papierosa na moim trawniku - idę już - dodał i po chwili był już za bramą
Widziałam jak powoli znika, nawet się nie obrócił. Kiedy zniknął już z mojego pola widzenia postanowiłam w końcu wejść do pomieszczenia. Nie mogłam doczekać się ochrzanu od rodziców - czujecie ten sarkazm? Weszłam chicho z nadzieją, że nawet nie zauważyli mojego zniknięcia. Niestety myliłam się.
-Rebecco Shay! - usłyszałam głos matki - natychmiast do salonu proszę
Wykonałam polecenie i usiadłam na fotelu.
-Gdzieś ty była! - wydarła się
-Nie ważne - odpowiedziałam próbując nie nawiązywać kontaktu
-Masz kłopoty. Nie byłaś od dwóch dni w szkole, tak nie może być!! - zaczęła wydzierać się jeszcze głośniej
-Przecież wróciłam. - odpowiedziałam skulając się na fotelu
-Mam nadzieję, że od teraz się poprawisz. Wstyd mi za ciebie. A teraz marsz do pokoju!
Jedna łza spłynęłam mi po policzku. Wstałam z fotela i pobiegłam do pokoju.
Położyłam się na łóżku "A jeśli matka ma racje? Może nie powinnam spotykać się z Zayn'em... To przez niego nie chodzę do szkoły i mam problemy" - takie myśli przeleciały mi przez głowę. Wstałam i poszłam do łazienki. Chciałam się umyć. i przebrać w czyste rzeczy. "Powinnam zakończyć ''znajomość'' z Zaynem'' - pomyślałam.
-Rebciu! Chodź na jedzonko! - usłyszałam głos Emmy
Szybko zeszłam do kuchni gdzie czekali już wszyscy.
-Dlaczego zawsze musimy czekać na ciebie - syknął ojciec
"Już naprawdę nie ma się czego uczepić" - pomyślałam
Kątem oka spojrzałam na zegarek - już 18.
-Pamiętaj, że o 19 masz korepetycje
-Tak, pamiętam mamo - nie mogłam nic przełknąć i tylko dłubałam w talerzu widelcem
Po posiłku poszłam przygotować książki na korepetycje, które zaczynały się za pół godziny. Wzięłam książkę i czekając zaczęłam czytać. Nagle rozległ się dzwonek do drzwi. Pobiegłam je otworzyć, wiedziałam kto to. Gruby siwy pan od matematyki.
-Dzień dobry - przywitałam się z nim wpuszczając go do domu
Usiedliśmy przy stole i jak co tydzień zaczął mi tłumaczyć równania czy coś tam innego, łatwiej powiedzieć, rzeczy, które nigdy mi się nie przydadzą. Popijał jeszcze mocną kawę, którą jak zawsze przygotowała mu Emma. Mogłam przewidzieć każdy jego ruch, bo powtarzał go już 5 lat, o tej samej godzinie, w ten sam dzień. Mogłam przewidzieć co stanie się w danej minucie mojego życia, bo zawsze wyglądało tak samo. "Dzięki Zayn'owi zaczęłaś żyć" - usłyszałam głos w mojej głowie.
Korepetycje nareszcie dobiegły końca. Zebrałam książki i poszłam do swojego pokoju odrobić lekcje, bo jutro muszę iść do szkoły. Nie mogłam się na niczym skupić.
-Witam! - usłyszałam głos tuż za mną
-Jak ty tu wlazłeś? - przerażona odwróciłam się w stronę chłopaka
-Myślałem, że już wiesz - Mulat usiadł obok mnie i spojrzał na książki - po co się uczysz? -zapytał głupio
-Muszę chodzić do szkoły - odpowiedziałam składając zeszyty
-To bez sensu - zapalił peta i zaciągnął się
-Ta głupia kłótnia nie ma sensu - wyrwałam mu papierosa z ust i wyrzuciłam za okno - wszyscy są w domu
"Jak mogłam nie usłyszeć jak on wchodzi?" - pomyślałam zdziwiona
-Po co tu przyszedłeś? - zapytałam krzyżując ręce na piersiach
-Chciałem cię odwiedzić - na jego twarzy pojawił się głupi uśmieszek
Wstał z łóżka i podszedł bliżej mnie - a tak na serio, to przyszedłem żeby dokończyć to co zacząłem...
Spojrzałam zdziwiona na chłopaka, ale za nim zdążyłam coś powiedzieć...
Zayn zbliżył swoją twarz do mojej, robił tak dopóki... nasze usta się nie spotkały. Delikatnie je musnął. Zobaczyłam delikatny uśmiech na jego twarzy.
Zaraz po tym wyskoczył przez okno i opuścił już moją posiadłość.
-Przychodzisz do dziewczyny, całujesz ją i uciekasz?! - krzyknęłam w jego stronę
Spóźniłam się bo już dawno go nie było.
_________________________________________________________________
I jak się podoba? Nareszcie coś się między nimi dzieje!! :)
PAMIĘTAJCIE!
CZYTAJCIE, KOMENTUJCIE
TO NAPRAWDĘ WIELKA MOTYWACJA DLA NAS :*