Witajcie kochani !
Przybywam z nowym rozdziałem, ale to dopiero pierwsza z dwóch części. :)
Zamierzam ją dodać za tydzień ale nic nie obiecuje.
Nie zawracam wam już głowy, życzę miłego czytania i mam nadzieję, że pojawią się komentarze :)
pozdrawiam, Alex.
Po zdarzeniu z wczoraj, długo nie mogłam zasnąć. Wciąż czułam jego rozgrzane, miękkie wargi na swoich. Niby nic takiego, lekkie muśnięcie, jednak dla mnie to było coś wyjątkowego. Serce zabiło mocniej, oddech co prawda przyśpieszył a miłe dreszcze opanował całe moje ciało.
Nie chciało mi się spać, w ogóle nie byłam zmęczona, tylko myślałam. Myślałam co teraz robi, co zamierza robić, czy coś do mnie czuje. Ja sama nie wiedziałam czy darzę Mulata jakimkolwiek uczuciem, irytował mnie samą obecnością, czułam strach gdy jego mięśnie się napinały a piękne brązowe tęczówki stawały się nie mal czarne ze złości. Jednak, coś w nim było, coś co mnie urzekło. Piękny uśmiech przez który pewnie miliony dziewczyn mdlały, oczy, które błyszczały gdy na ciebie patrzyły, dotyk, delikatny aczkolwiek pewny. Zayn, tak to imię z pewnością należało do Boga.
- Rebecco Shay ! - nagle w drzwiach od mojego pokoju pojawiła się zdenerwowana matka. Spojrzałam na nią lekceważąco, tupała swoją " zgrabną " nóżką a ręce miała oparte na biodrach.
- Zdajesz sobie sprawę dziecko, że jest w pół do ósmej a ty gnijesz w łóżku !? - że co ? O czym ona w ogóle gada ? Jak to w pół do... O Fuck. Spojrzałam z wielkimi oczami na zegarek i od razu biegiem zerwałam się z wygodnego łóżka i ruszyłam w stronę mojej łazienki, kompletnie olewając moją rodzicielkę.
W trybie ekspresowym wykonałam typowe czynności toaletowe, potem się ubrałam i już byłam na dole. Chwyciłam pospiesznie jabłko i wybiegłam z domu.
***
Przemierzałam pusty korytarz szkolny z nadzieją, że nauczyciel od francuskiego nie będzie aż tak na mnie zły. Przecież spóźniam się raptem... 15 minut. Mam problem - pomyślałam zamieniając spokojny chód na bieg. Mój nauczyciel nie był miłym facetem, krzyczał na ciebie nawet gdy kichniesz. Nie lubiłam go z całego serca le przyznam, że dobrze uczył, jakiś plus. Nagle zza rogu wyłonił się chłopak na którego, niestety wpadłam. Cholera.
Wszystkie książki upadły na podłogę, świetnie tego mi było trzeba.
- O Boże, tak strasznie cię przepraszam ! - wkurzona spojrzałam na chłopaka, miał ciemne włosy idealnie ułożone z pomocą żelu, brązowe oczy, przystojny. - Czekaj, pomogę ci. - chłopak schylił się i razem ze mną zbierał po rozrzucane książki. Pośpiesznie wstałam i poprawiłam swoje włosy, spojrzałam na bruneta, który stał już naprzeciw mnie z książkami wyciągniętymi w moją stronę. Chwyciłam delikatnie książki od chłopaka, dziękując.
- Jestem James - wyciągnął w moją stronę rękę, którą uścisnęłam. Wydaje się być miłym chłopakiem. Może znajdę w nim przyjaciela
- Miło mi, jestem Rebecca - uśmiechnęłam się promiennie w jego stronę, co odwzajemnił, miał taki piękny uśmiech.
Odpuściłam sobie już francuski, razem z Jamesem czekaliśmy pod salą od biologii, okazało się, że brunet nie dawno co się przeprowadził i jeszcze nikogo tu nie zna. Najfajniejsze jest moim zdaniem to, że chłopak chodzi to tej samej klasy co ja. Kto by pomyślał, że znajdę sobie przyjaciela.
***
Pierwszy raz w życiu wracam szczęśliwa ze szkoły, w dodatku nie sama. Obok mnie idzie James, śmiejemy się z naszych wspomnień. Nawzajem opowiadamy sobie ciekawe historie z naszego dzieciństwa.
- Wyobraź sobie, że zaczęła drzeć się na cały dom ! Niestety psa oddała do schroniska, od tamtej pory mogę jedynie śnić o jakimkolwiek zwierzaku w tym domu. - oboje wybuchliśmy głośnym śmiechem, przyznam, że dawno się już tak nie śmiałam. Przy jego boku czułam się swobodnie, nie bałam się, że zaraz zacznie mnie wyzywać czy dokuczać. On był inny. Nie przejmował się swoim wyglądem, nie przejmował się gdy wszyscy się na nas dziwnie patrzyli w szkole, po prostu nie zwracał na to wszystko uwagi.
- Już jesteśmy. - powiedziałam w tym samym czasie otwierając furtkę. Spojrzałam na Jamesa, od razu widać było szok na jego twarzy, pewnie nie spodziewał się, że mieszkam w tak wielkim domu. - Z góry cię przepraszam - posłałam chłopakowi uśmiech gdy ten nie do końca zrozumiał o co chodzi. Otworzyłam delikatnie mahoniowe drzwi i pchnęła je delikatnie do przodu.
O dziwo, nie było słychać mojej matki i ojca, ogólnie dom wydawał się być pusty.
- Dziwne - wyszeptałam zamykając za nami drzwi. Po ściągnięciu butów, ręką pokazałam brunetowi by szedł za mną. Skierowaliśmy się na górę najciszej jak się tyko da.
- Nie wiedziałem, że masz taki wielki dom - dopiero teraz chłopak się odezwał, uśmiechnęłam się do niego.
Siedzieliśmy na moim łóżku " odrabiając " lekcję. Praktycznie cały czas ze sobą rozmawialiśmy, poznawaliśmy się co raz bardziej. Dziwne było tylko to, że jeszcze ani razu nie pomyślałam o Zaynie. Gdyby tak się przypatrzeć to James mi go przypominał. Podobny kolor włosów, kolor oczu również ten sam, usta tak samo pełne tyle, że bladsze. Jedynie głos, jego był niższy, spokojniejszy nie to co porywczy głos Mulata.
mijały kolejne godziny a my nadal rozmawialiśmy, w tej chwili czułam się jakbyśmy się znali od urodzenia. Czułam się przy nim bezpiecznie, miło, wiedziałam, że mogę mu powiedzieć wszystko.
Nagle naszą rozmowę przerwało pukanie do okna, gwałtownie wstałam, wiedząc kto to.
- Coś się stało Becky ? - James po chwili wstał ze swojego miejsca i podszedł bliżej mnie. Pokręciłam głową i wstrzymałam swój oddech.
powoli podeszłam do okna i powoli je otworzyłam.
- No mała, ile można czekać ? - do pokoju wparował szczęśliwy Zayn do czasu gdy nie spojrzał na mojego towarzysza. Automatycznie jego mięśnie się spięły a oczy pociemniał, wkurzył się, ale czemu ?
- Co do cholery ?! - usłyszałam za moimi plecami.
- Rebecco Shay ! - nagle w drzwiach od mojego pokoju pojawiła się zdenerwowana matka. Spojrzałam na nią lekceważąco, tupała swoją " zgrabną " nóżką a ręce miała oparte na biodrach.
- Zdajesz sobie sprawę dziecko, że jest w pół do ósmej a ty gnijesz w łóżku !? - że co ? O czym ona w ogóle gada ? Jak to w pół do... O Fuck. Spojrzałam z wielkimi oczami na zegarek i od razu biegiem zerwałam się z wygodnego łóżka i ruszyłam w stronę mojej łazienki, kompletnie olewając moją rodzicielkę.
W trybie ekspresowym wykonałam typowe czynności toaletowe, potem się ubrałam i już byłam na dole. Chwyciłam pospiesznie jabłko i wybiegłam z domu.
***
Przemierzałam pusty korytarz szkolny z nadzieją, że nauczyciel od francuskiego nie będzie aż tak na mnie zły. Przecież spóźniam się raptem... 15 minut. Mam problem - pomyślałam zamieniając spokojny chód na bieg. Mój nauczyciel nie był miłym facetem, krzyczał na ciebie nawet gdy kichniesz. Nie lubiłam go z całego serca le przyznam, że dobrze uczył, jakiś plus. Nagle zza rogu wyłonił się chłopak na którego, niestety wpadłam. Cholera.
Wszystkie książki upadły na podłogę, świetnie tego mi było trzeba.
- O Boże, tak strasznie cię przepraszam ! - wkurzona spojrzałam na chłopaka, miał ciemne włosy idealnie ułożone z pomocą żelu, brązowe oczy, przystojny. - Czekaj, pomogę ci. - chłopak schylił się i razem ze mną zbierał po rozrzucane książki. Pośpiesznie wstałam i poprawiłam swoje włosy, spojrzałam na bruneta, który stał już naprzeciw mnie z książkami wyciągniętymi w moją stronę. Chwyciłam delikatnie książki od chłopaka, dziękując.
- Jestem James - wyciągnął w moją stronę rękę, którą uścisnęłam. Wydaje się być miłym chłopakiem. Może znajdę w nim przyjaciela
- Miło mi, jestem Rebecca - uśmiechnęłam się promiennie w jego stronę, co odwzajemnił, miał taki piękny uśmiech.
Odpuściłam sobie już francuski, razem z Jamesem czekaliśmy pod salą od biologii, okazało się, że brunet nie dawno co się przeprowadził i jeszcze nikogo tu nie zna. Najfajniejsze jest moim zdaniem to, że chłopak chodzi to tej samej klasy co ja. Kto by pomyślał, że znajdę sobie przyjaciela.
***
Pierwszy raz w życiu wracam szczęśliwa ze szkoły, w dodatku nie sama. Obok mnie idzie James, śmiejemy się z naszych wspomnień. Nawzajem opowiadamy sobie ciekawe historie z naszego dzieciństwa.
- Wyobraź sobie, że zaczęła drzeć się na cały dom ! Niestety psa oddała do schroniska, od tamtej pory mogę jedynie śnić o jakimkolwiek zwierzaku w tym domu. - oboje wybuchliśmy głośnym śmiechem, przyznam, że dawno się już tak nie śmiałam. Przy jego boku czułam się swobodnie, nie bałam się, że zaraz zacznie mnie wyzywać czy dokuczać. On był inny. Nie przejmował się swoim wyglądem, nie przejmował się gdy wszyscy się na nas dziwnie patrzyli w szkole, po prostu nie zwracał na to wszystko uwagi.
- Już jesteśmy. - powiedziałam w tym samym czasie otwierając furtkę. Spojrzałam na Jamesa, od razu widać było szok na jego twarzy, pewnie nie spodziewał się, że mieszkam w tak wielkim domu. - Z góry cię przepraszam - posłałam chłopakowi uśmiech gdy ten nie do końca zrozumiał o co chodzi. Otworzyłam delikatnie mahoniowe drzwi i pchnęła je delikatnie do przodu.
O dziwo, nie było słychać mojej matki i ojca, ogólnie dom wydawał się być pusty.
- Dziwne - wyszeptałam zamykając za nami drzwi. Po ściągnięciu butów, ręką pokazałam brunetowi by szedł za mną. Skierowaliśmy się na górę najciszej jak się tyko da.
- Nie wiedziałem, że masz taki wielki dom - dopiero teraz chłopak się odezwał, uśmiechnęłam się do niego.
Siedzieliśmy na moim łóżku " odrabiając " lekcję. Praktycznie cały czas ze sobą rozmawialiśmy, poznawaliśmy się co raz bardziej. Dziwne było tylko to, że jeszcze ani razu nie pomyślałam o Zaynie. Gdyby tak się przypatrzeć to James mi go przypominał. Podobny kolor włosów, kolor oczu również ten sam, usta tak samo pełne tyle, że bladsze. Jedynie głos, jego był niższy, spokojniejszy nie to co porywczy głos Mulata.
mijały kolejne godziny a my nadal rozmawialiśmy, w tej chwili czułam się jakbyśmy się znali od urodzenia. Czułam się przy nim bezpiecznie, miło, wiedziałam, że mogę mu powiedzieć wszystko.
Nagle naszą rozmowę przerwało pukanie do okna, gwałtownie wstałam, wiedząc kto to.
- Coś się stało Becky ? - James po chwili wstał ze swojego miejsca i podszedł bliżej mnie. Pokręciłam głową i wstrzymałam swój oddech.
powoli podeszłam do okna i powoli je otworzyłam.
- No mała, ile można czekać ? - do pokoju wparował szczęśliwy Zayn do czasu gdy nie spojrzał na mojego towarzysza. Automatycznie jego mięśnie się spięły a oczy pociemniał, wkurzył się, ale czemu ?
- Co do cholery ?! - usłyszałam za moimi plecami.