piątek, 15 sierpnia 2014

Rozdział 4


Usiadłam na kanapie z wielkim bananem na twarzy. Już po krótkiej chwili znikł, oh jakie było moje rozczarowanie gdy okazało się, że Malik poszedł do łazienki. Wzdychnęłam głośno i spuściłam głowę w dół.
-Idziesz Niall? -zapytał przyjaciela po czym przyszedł do pokoju i usadowił swoje boski pośladki, yy to znaczy yyy dupsko, swoje dupsko tuż przy mnie strasznie się przy tym kręcąc. Sięgnął jeszcze do kieszeni i wyciągnął z niej papierosa.
-Nie pal przy mnie! - krzyknęłam
-Wyluzuj - rzucił po czym zaciągnął się
Wstałam oburzona z kanapy i stanęłam przy oknie z założonymi rękami. Stałam tak i patrzyłam się to na chłopaka zajętego narkotykiem to na widok z okna.
-Wyluzuj trochę gacie, bo ci jeszcze pękną - odezwał się ze śmiechem - chociaż, w sumie, nie przeszkadzałoby mi jakbyś zdjęła majteczki - uśmiechnął się łobuzersko
-Jesteś debilem! - krzyknęłam, wzięłam moją torbę i popędziłam jak najszybciej do drzwi - Niall, ja muszę iść, naprawdę, najwyżej kiedy indziej się spotkamy, sorry - rzuciłam cokolwiek w stronę blondyna i wypadłam z jego mieszkania.
Rozejrzałam się po okolicy i zorientowałam się, że do mojego domu jest ok 30 min na nogach. Zaczęłam szybko iść aby zdążyć przed rodzicami. Po pół godziny wbiegłam zdyszana do domu. Oparłam się o drzwi i lekko uniosłam głowę.
-Reb, kochanie, na szczęście jesteś - usłyszałam głos gosposi
Niestety, nie była sama, przy stole siedzieli moi rodzice wpatrzeni we mnie.
-Gdzieś Ty była Rebbeco Shay?! -odezwała się matka
Ojciec jak zwykle nic, wolał wszystko zostawić matce, bo po co ma się w ogóle do mnie odzywać.
-Ja, ja... byłam w sklepie - powiedziałam
-Tak?! To gdzie masz zakupy?!
-No.. ja spotkałam znajomych i nie poszłam już do sklepu... - próbowałam się jakoś z tego wyplątać
-Do tego wszystkiego jeszcze czuje od ciebie papierosy!! czy ja o czymś nie wiem?
"czy ja o czymś nie wiem?!" zawsze jak słyszałam te słowa z jej ust miałam  ochotę wrzasnąć jej prosto w twarz, ze nic a nic o mnie nie wie. Wiedziałam jednak, ze będę tego żałować, dlatego zawsze trzymałam język za zębami.
-Przepraszam -wydukałam i szybko pobiegłam do swojego pokoju.
  Wzięłam głęboki oddech i rozejrzałam się po pomieszczeniu. Podeszłam do szafy, wyciągnęłam piżamę i poszłam do łazienki. Kiedy cieple krople zaczęły spadać na moje ciało zaczęłam myśleć o Zayn'ie. Nie wiem co  w nim takiego było, ze kiedy go widziałam miałam na niego ochot, taką wiecie... ochotę ochotę. Ale przecież on by mnie nie zechciał. Jeżeli już to ma mnie za łatwą dupę do przelecenia. No, ale podoba mi się, muszę to przyznać z wieeelkim bólem serca. Mimo iż jest strasznym dupkiem, i znam go jakieś niecałe dwa dni.
Wyszłam z łazienki i od razu położyłam się spać. W sumie to bardziej zaczęłam przejmować się tym moim uczuciem do Mulata, bo nawet nie wiem czy jeszcze go kiedyś spotkam, bo wątpię w to teraz, tak na serio. Na szczęście po dłuższych namysłach udało mi się w końcu niespokojnie zasnąć.


***

Kolejny dzień, kolejna śpiewka mojej mamy, ahh, takie cudne życie tylko tu, u wspaniałej rodziny Shay ! Czujecie tą cudowną ironię?  Na szczęście jest piątek. Chociaż mam dziś 8 lekcji, a potem jeszcze zajęcia dodatkowe to na mojej twarzy pojawił się leciusieńki uśmiech. Dlaczego? bo właśnie dziś moi rodzice wyjeżdżają na tydzień w jakąś delegacje. Cieszyłam się jak małe dziecko. Spokój i cisza gwarantowana - pomyślałam i z uśmiechem zeszłam na śniadanie.
-Dzień dobry kochanie - powitała mnie jak zawsze uśmiechnięta gosposia
-Cześć Emma, co dzisiaj na śniadanie? - spytałam siadając obok matki
-Ty to byś się mogła nauką zająć, chociaż tyle! - i już właśnie z dobrego nastroju wyrwała mnie moja rodzicielka
Głośno wypuściłam powietrze i nie zwracając na nią uwagi zaczęłam jeść.
Do szkoły niestety przyszłam spóźniona, ponieważ mój ojciec musiał zapomnieć o zatankowaniu wozu bo jak on to mówi ''bogaci nie muszą pamiętać''. Weszłam nieśmiało do klasy i zajęłam swoje miejsce w ostatniej ławce. Na szczęście byłam niezła z biologii, a właśnie tą lekcje miałam, pani przymknęła oko na moje spóźnienie. Gdy zadzwonił dzwonek wyszłam z klasy i ruszyłam w kierunku następnej sali. W połowie drogi zatrzymała mnie silna ręka, która chwyciła mnie za ramię. Gwałtownie odwróciłam się i ujrzałam je... Obie stały i patrzyły się na mnie z tymi swoimi uśmieszkami. ''Co ja im zrobiłam?''-ta myśl zawsze przechodziła mi przez głowę, kiedy je widziałam.
-Witaj nasza Rebecco - odezwała się Cassie
-Zostaw mnie! - wyrwałam się z uścisku i próbowałam iść
-Czekaj czekaj kochanie! - nawet jeśli bym teraz odeszła to one i tak mnie dopadną
Odwróciłam się napięcie i prawie ze łzami w oczach krzyknęłam - Czego wy znowu ode mnie chcecie?!
-Reb, słonko, zawsze się głupio pytasz - Cassie tylko głupio się zaśmiała i podeszła bliżej mnie
-Odwalcie się w końcu!
Zostałam spoliczkowana i to mocno. Potarłam dłonią twarz i lekko syknęłam. Pobiegłam do łazienki i zamknęłam się w jednej z kabin.
-I tak to nie koniec kochanie! - usłyszałam jeszcze głos Cassie a potem tylko ich śmiech
Z bezsilności zaczęłam płakać, ale to u mnie norma w szkole. Nie mogli ich wyrzucić z tej szkoły bo rodzicie Cassie dofinansowują wszystko, a ja nie mogłam zmienić szkoły ze względu na rodziców. Moje życie było do niczego... Chcąc chociaż trochę zapomnieć o bólu psychicznym wyjęłam z torby żyletkę, którą noszę ze sobą właśnie na takie ''okazje''. Zrobiłam jedną kreskę po czym otarłam krew.
-Weź się w garść - szepnęłam sama do siebie i wyszłam z łazienki.

***

Po powrocie do domu rzuciłam się na moje łóżko, a na mojej twarzy mimo bólu pojawił się lekki uśmiech.
''Tydzień'' - pomyślałam po czym wybiegłam z pokoju na dół
-Rebciu chodź, zjedz obiad - posłuchałam Emmy i poszłam do jadalni
Po posiłku chcąc trochę ochłonąć po dzisiejszym postanowiłam pójść na spacer do parku, obok domu.
Przebrałam się jeszcze i wyszłam z domu.
Przechadzałam się alejkami już dobre pół godziny, aż w końcu usiadłam na jednej z ławek. Zamknęłam oczy i napawałam się ciszą, spokojem i śpiewem ptaków, który od czasu do czasu było słychać.
-Ten los to nam płata figle - usłyszałam już dość dobrze znany mi głos
Otworzyłam oczy i koło siebie ujrzałam Mulata, który tylko siedział i się uśmiechał. Uśmiech to miał piękny.
-Faktycznie - zestresowałam się i nie wiedziałam co mam powiedzieć
Zayn wyjął z kieszeni papierosa i go zapalił, rozkładając się bardziej na ławce.
-Sorry, za wczoraj - rzucił wydychając dym
-Nie ma sprawy - próbowałam się wyluzować, ale coś mi to nie wychodziło
Nagle zadzwonił mój telefon, dzwoniła Emma.
-Hej Rebciu, przepraszam, że przeszkadzam, ale mam ważną sprawę do załatwienia, Ty nie wzięłaś ze sobą kluczy, możesz już wracać? -Emma, nie ma sprawy, już wracam, będę za 10 minut. -Dziękuję słoneczko i jeszcze raz przepraszam. -Nie ma sprawy Em, to ja nie wzięłam kluczy. 
-Idziesz już? - zapytał Malik
-Tak, już się muszę zbierać - wstałam z ławki i zaczęłam zmierzać w stronę domu
-Odprowadzę cię - krzyknął i podbiegł do mnie
-Dzięki.
Całą drogę szliśmy prawie bez słowa. A o czym ja miałam z nim rozmawiać? Nie dość, że byłam mega zestresowana to jeszcze kompletnie nie mamy ze sobą tematów.
-Ty tu mieszkasz?! - chłopak wybałuszył oczy na widok mojego domu
-Tak - odpowiedziałam grzecznie
-Wow, nie zła chata.
-Wiem, ale życie w niej wcale nie jest sielanką - lekko spuściłam głowę
-A tam gadasz... nie wiesz jak ja mieszkam - Malik okręcił się w okół własnej osi
Chwilę na siebie popatrzyliśmy po czym lekko się zbliżyliśmy do siebie. Nasze głowy coraz bardziej zmniejszały odstęp pomiędzy sobą.
-Dzięki, że mnie odprowadziłeś... - rzuciłam i szybko pobiegłam do domu
Nie wiedziałam co wtedy zrobić. Wyjżałam przez okno i zobaczyłam zdezorientowanego chłopaka, który po jakimś czasie zaczął się oddalać. ''Jaka ja byłam głupia" - pomyślałam.


Proszę bardzo, taki krótki rozdzialik. Mam nadzieję, że Wam się spodoba. :)
CZYTASZ = KOMENTUJESZ ♥



czwartek, 24 lipca 2014

Rozdział 3



Od Autorki: Cześć wam wszystkim :) No więc to jest mój pierwszy rozdział na tym blogu i myślę, że się spodoba, ale nie jestem pewna xD. Nie chce Wam tu przynudzać, więc miłego czytania życzę i proszę o to byście komentowali :)  Do waszych usług, ALEX ;*




- Ej, słuchaj... - chwile się zawahałam próbując przypomnieć sobie imię chłopaka.. - ... Niall, ja nie mogę. Ja muszę wracać do domu bo..
- To wrócisz później, a teraz idziemy do mnie do domu ! - krzyknął radośnie w dalszym ciągu prowadząc naszą dwójkę w stronę wyjścia ze sklepu. Reb w co ty się dziewczyno wpakowałaś !? - pomyślałam zaciskając mocno swoje powieki. 

***

Właśnie w tej chwili siedziałam na tylnym siedzeniu w samochodzie Niall'a, a co powinnam robić ? Iść do domu albo już dawno bym była i słuchała kolejnej historii z życia naszej gosposi. Kurna, mogłam patrzeć jak idę !
- Opowiesz nam coś o sobie ? - podskoczyłam lekko słysząc nagle głos blondyna. Odwróciłam swój wzrok, który aktualnie spoczywał na krajobrazie za szybą, na chłopaka. Patrzył uważnie na drogę przed sobą a na jego twarzy było widać lekki uśmiech. Od tego czasu gdy na niego wpadłam nie znikał z jego twarzy, natomiast Zayn... on wyglądał na jeszcze groźniejszego niż przedtem. Zaczynam się go bać...
- Em, nie lubię rozmawiać o moim życiu i innych tego typu rzeczach, lepiej ty powiedz coś o sobie. - palnęłam byle co i przysunęłam się bliżej blondyna i popatrzyłam uważnie.
- A po co ci te wiadomości !? Chcesz nas do paki wrzucić ! - nie spodziewanie ktoś, a mówiąc ktoś mam na myśli Mulata siedzącego obok, przerwał nam. Popatrzyłam na niego pełnym ognia spojrzeniem i uśmiechnęłam chytrze.
- A jeśli nawet to tylko ciebie, wiesz ? Niall jest spoko w porównaniu do ciebie, MALIK !! - wrzasnęłam ale od razu tego pożałowałam. Chłopak z furią w oczach uderzył mnie otwartą dłonią w prawy policzek. Automatycznie w moich oczach pojawiły się łzy, a moja ręka dotknęła szczypiącego miejsca. Nagle powróciło, najgorsze wspomnienie które chciałam zapomnieć raz na zawsze...
To był koniec roku szkolnego, słońce świeciło jak nigdy do tond a ja o dziwo miałam wspaniały humor. 
Przemierzałam szkolnym korytarzem do drzwi nucąc melodię ulubionej piosenki aż nagle stało się to czego się najbardziej obawiałam tego dnia. To by było zbyt piękne gdyby dały mi spokój.

 Zostałam z całej siły popchnięta na szafki szkolne i poczułam przeszywający ból. Zsunęłam się powoli po szafkach modląc żeby dziewczyny zostawiły mnie w spokoju. Jednak tak się nie stało. 
Przede mną kucnęła Cassie, popatrzyłam na mnie z kpiną wymalowaną na twarzy.
- Cześć Rebecco, jak miło cię widzieć skarbie ! - powiedziała tym swoim piskliwym głosem a mi od razu zachciało się rzygać. Ze łzami w oczach podniosłam na nią wzrok  a ona fuknęła z rozbawieniem. 
- Jak myślisz, czego możemy chcieć ? - tym razem odezwała się Jessie, brunetka była druga co do popularności zaraz po Cassie ale za to była najbardziej wysportowana i z miłą chęciom przywaliła by każdemu. I właśnie miałam wrażenie że zaraz padnę ofiarom jej małych lecz silnych piąstek, znowu...


***

Kiedy wysiadłam ze skody Niall'a moim oczom ukazał się wysoki blok... Myślałam że będzie mieszkał w, no wiecie, w jakiejś willi... a tu proszę, blok. Nie żebym była taką paniusią i w ogóle, a z resztą.

Powoli weszliśmy do bloku i schodami na drugie piętro.
- Niall, ja naprawdę na długo nie zostanę. Muszę za raz wracać. - podeszłam do blondyna i powiedziałam co mi pierwsze wpadło do głowy. On tylko wypuścił sfrustrowany powietrze z ust i pokiwał głową. W duchu byłam szczęśliwa bo nie mam zamiaru siedzieć w jednym pomieszczeniu z Zayn'em. Oszalałabym !
- Chodź do salonu ja za kilka minut wracam z pyszną herbatką i ciastkami. - Niall puścił mi oczko co przyznam... wyglądało uroczo, po czym zniknął w drzwiach, podejrzewam że prowadziły one do kuchni.
- Masz zamiar tak tu sterczeć czy ruszysz swoją zgrabną dupę do salonu ? - i znowu on. Jak on mnie zaczyna wkurzać. Chociaż przyznam, że mnie trochę przeraża.
Ściągnęłam swoje vansy i ruszyłam przed siebie nie wiedząc nawet gdzie iść. Reb, ale z ciebie idiotka. - pomyślałam i nieśmiało odwróciłam się do tyłu gdzie cały czas stał Mulat. Uważnie mi się przyglądała i wyglądał nawet uroczo... STOP ! Rebecco Shay ! Nie wolno ci o nim tak myśleć ! Nie wolno ci nawet się z nim spotykać ! Boże gadam sama do siebie.
Otrząsnęłam się i spojrzałam ponownie na Zayna. Swoimi brązowymi oczami jeździł po moim ciele w górę i dół czasami zatrzymując swój wzrok na moim biuście. Phi, zboczeniec...
postanowiłam zrobić kilka małych kroków w jego kierunku, i gdy uznałam że ta odległość między nami jest wystarczająca niepewnie powiedziałam
- Em, Zayn ? - chłopak wrócił na ziemię i spojrzała na mnie pytająco. - Gdzie jest salon ?
- Chodź za za mną to ci pokarzę... - w jego głosie można było wyczuć dziwny spokój, jak on to robi ? A z resztą.
Zaczęłam iść za chłopakiem przez malutki korytarzyk gdzie na końcu było widać mały chodź przytulny salon.
Mała beżowa kanapa a na przeciwko niej stał skromny stoliczek. Na podłodze był rozłożony spory jak na pokój brązowy dywan i ... mały telewizorek.
- Całkiem fajnie tutaj, tak przytulnie. - powiedziałam praktycznie sama do siebie, bo Zayn zaczął coś grzebać w swoim telefonie nie zwracając na mnie najmniejszej uwagi. Z nudów udałam się do kuchni gdzie Niall czekał aż się zagotuje woda na naszą herbatę.
-  Pomóc ci w czymś Niall ? - z grzeczności musiałam zapytać chłopaka bo tak stać i przyglądać się to ja nie potrafię. Szeroki uśmiech zagościł na jego twarzy od razu. Odwzajemniłam go i spuściła głowę w dół, nawet nie wiem czemu, heh.
- Jakbyś mogła to zanieś ciastka do salonu, a ja za moment dołączę z herbatą. - i znowu ten szeroki uśmiech. Posłuchałam chłopaka i z paczką ciastek skierowałam się do salonu, gdzie nie było Zayn'a. Może poszedł do swojego domu ? - banan od razu pojawił się na mojej twarzy gdy pomyślałam, że sobie poszedł.





sobota, 1 marca 2014

Rozdział 2

-Rebecco! Rebecco Shay, chcę cię natychmiast widzieć na dole! - obudził mnie głośny krzyk z dołu 
Kiedy zdałam sobie sprawę z tego, że to mnie wołają powoli zeszłam z łóżka, burknęłam coś pod nosem i zeszłam na dół. 
-No młoda panno, zobacz która jest godzina - przywitało mnie miłe powitanie -  nie masz nawet odrobionych lekcji, a za pół godziny przychodzi korepetytor!
Po 'wysłuchaniu' jej codziennej pogawędki spojrzałam na zegarek, faktycznie późno - 19. 
-Mamo, ale jutro mam tylko 6 lekcji, miałam ciężki dzień musiałam się zdrzemnąć - próbowałam roztopić lody
-O nie młoda panno, tak to nie ma. Myślisz, że ja to się źle nie czuje, mając taką córeczkę... - machnęła ręką i poszła 
Jak zawsze, nie ma dla mnie czasu, miłości... nie ma dla mnie nic. Czasami zastanawiam się, po co ona mnie urodziła. Teraz przecież i tak jej przeszkadzam. Kiedy inne mamy mówią do swoich dzieci jak się bardzo cieszą, że ich mają, moja mówi, że po urodzeniu mnie przez całe pół roku miała obwisły brzuch...
Stałam sama w salonie rozmyślając o właśnie o tym...
-Otwórz, a nie tak stoisz! od tego dzwonka mi zaraz głowa wybuchnie!
...aż nagle znowu usłyszałam jej krzyk. 
Podeszłam do drzwi i z udawanym uśmiechem otworzyłam je. 
-Dzień dobry Rebecco - usłyszałam niski głos, tak jak co tydzień
-Dzień dobry panie Brown - powiedziałam - zapraszam do środka
Dość stary, siwy pan przychodził co tydzień o 19 i dawał mi korepetycje z matematyki. Szybko zaparzyłam mu czarnej, mocnej herbaty, przyniosłam książki i zaczęliśmy się uczyć.
Myślałam, że siedzę tam całą wieczność. On gadał jakby sam do siebie, a ja rozmyślałam o wszystkim tylko nie o matematyce.
-Na dziś to już koniec...- usłyszałam
-Oo, dobrze, dobrze... dziękuję, odprowadzę pana - wyrwałam się z zza myśleń i pożegnałam siwego pana
Nie miałam zamiaru czekać na ojca więc pobiegłam na górę do mojego pokoju. 
Przypomniały mi się słowa matki:
"Musisz się uczyć... ucz się... Nauka jest najważniejsza! A ty nawet lekcji nie odrobiłaś"
Zaśmiałam się cicho i kopnęłam w kąt mój plecak. 
Poszłam do łazienki, zamknęłam ją na klucz po czym odkręciłam kurek z ciepłą wodą. Rozebrałam się powili, a po chwili już znużyłam się cała w gorącej wodzie. Odpłynęłam. Moje myśli powędrowały w zupełnie inny kierunek niż zwykle. Zayn Malik. Nie mogłam przestać myśleć o tym chłopaku. Widziałam go tylko raz, pierwszy i ostatni, ale coś w nim było. Te iskrzące oczy, to jak chodził, jak zachowywał się... Zamknęłam oczy i jeszcze bardziej odpłynęłam. 
-Reb, Reb słoneczko otwórz, to ja Emma, przyniosłam ręczniki!
Ugh, znowu to samo. 
-Już wychodzę! - krzyknęłam i owinęłam swoje ciało ręcznikiem
Otworzyłam drzwi i wyminęłam gosposię. 
Założyłam piżamę i wskoczyłam do łóżka. Przez całą noc myślałam o tym chłopaku... Co w nim takiego jest? 

~następnego dnia~
Obudził mnie budzik - 6 rano. 
Niechętnie wyczłapałam się z łóżka i poszłam do łazienki.
Przemyłam twarz zimną wodą, zdjęłam piżamkę i ubrałam się nowe ciuchy. Zeszłam niechętnie na dół gdzie na stole czekało już śniadanie, a w ogół niego siedzieli moi rodzice. 
-Ja dzisiaj nie będę jadła, spieszę się - powiedziałam
-Wczoraj nie odrobiła lekcji to teraz się spieszy... - usłyszałam głos mamy
Nic nie odpowiedziałam tylko trzasnęłam drzwiami wychodząc. 
Szłam bardzo szybko, sama nie wiem czemu. Miałam dużo czasu, a do tego przecież w szkole nikt mnie nie lubił. 
Lekcje trwały strasznie długo. 
 Słysząc ostatni dzwonek pobiegłam jak najszybciej do szatni chcąc uniknąć wychodzących w wesołych grupkach ''kolegów'' z klasy. Kiedy udało mi się już wyjść ze szkoły, szybkim marszem podążałam w stronę domu, a raczej mojego pokoju. 
Po 20 minutach drogi znalazłam się już w salonie nie lubianego przeze mnie budynku, nazywanego przez innych domem. 
-Słoneczko moje... - usłyszałam - mam do ciebie prośbę
Odwróciłam się na pięcie i zaczęłam patrzyć pytająco na Emmę.
-Strasznie boli mnie noga, a muszę zrobić drobne zakupy... - kontynuowała - możesz je zrobić dla mnie? 
Przytaknęłam głową i wzięłam od gosposi listę produktów do kupienia. Wyszłam z domu i szłam stronę najbliższego TESCO. Wzięłam koszyk i poszłam do pierwszej alejki.
Szukając przypraw wpadłam na Blondyna.
-Ojej, przepraszam - rzekłam i oddaliłam się od niego
-Ha ha, nie przepraszaj panienko, dziewczyny tak mają jak mnie widzą - zaśmiał się - Niall jestem 
-Rebecca - nie chciałam nawiązywać  z nim jakiegokolwiek kontaktu więc próbowałam znaleźć ucieczkę
-Bardzo ładne imię, bardzo ładna twarz. - zaczął bajerować
-Ej, słuchaj znalazłem tylko konserwowe, kiszonych chyba nie ma. 
Usłyszałam głos skierowany w stronę Nialla, jedna ja już go gdzieś słyszałam. Nie mogąc uwierzyć podniosłam głowę i ujrzałam go... tego cudownego chłopaka... Zayna. 
-Zayn? - powiedziałam rozmarzona
-Ty? - wyglądał na przerażonego
-O, konserwowe też dobre. Zaraz, wy się znacie?! - ostatni odezwał się Niall - no to ja zapraszam na herbatkę
-Nie, ja nie mogę - broniłam się - nie powinnam, nie 
-Właśnie, ona nie może. Po za tym ja jej tak wcale nie znam - zaczął Zayn
-Oj nie nie nie, no proszę was, już idziemy. - Blondyn wziął nas ze ręce i zaczął wesoło dreptać w stronę swojego mieszkanka. 
Nie było teraz odwrotu.


_________________________________________________________________
Hej!
Kolejny rozdział i właśnie coś zaczyna się rozkręcać. 
Zapraszam do czytania!
<3

Rozdział 1

Znowu, kolejny beznadziejny dzień. Zaczął się już fatalnie, a skończy to się chyba moją śmiercią. Już od samego rana, od samego rana gadali o tym, że mam się dobrze uczyć i, że jednak nie mogę zrobić imprezy w piątek, bo muszę się uczyć. Rozmyślałam na tym wracając ze szkoły. 
-Kurwa, mówię oddaj to !! -usłyszałam głośne krzyki
-Aaa, nie, proszę.... - dochodziło to tuż zza rogu
Cicho podbiegłam bliżej i delikatnie wychyliłam się aby zobaczyć tą sytuację. Zobaczyłam dobrze zbudowanego chłopaka, ubranego w czarne obcisłe spodnie, biały T-shirt i czarną skórę. Niestety, to nie był zbyt miły widok bo właśnie ten chłopak trzymał za koszulkę już nie tak cudownego kolesia przyciskając go mocno do ceglanego muru. Bardzo przeklinał i co chwila kopał go po nogach. Przełknęłam głośno ślinę, a w moich oczach pojawiły się łzy, nie mogę znieść przemocy. Nagle moje ciało zdrętwiało, chciałam krzyknąć, ale nie mogłam, na rękach zobaczyłam gęsią skórkę - ten chłopak, on mnie zobaczył. 
-Czego się gapisz? Dojebać Ci? -krzyknął i zaczął iść w moją stronę puszczając wcześniejszą ofiarę
-Nie, ja ja ja... tylko... -zaczęłam się jąkać ze strachu
-Już ja kurwa wiem co ty - zbliżył swoją rękę do mojej twarzy przymierzając się do uderzenia, ale po chwili ją odsunął - nie no, nie uderzę dziewczyny mając tam takiego chuja - odwrócił się ode mnie i kopnął z całej siły poprzednią ofiarę
-Czemu to robisz?! -krzyknęłam tak głośno jak tylko mogłam
-Bo to jebany dupek! -kopnął jeszcze raz
-Zostaw go! - podeszłam do chłopaka i  wskoczyłam mu na plecy
-Kurwa, złaź!!
Po chwili usłyszeliśmy syreny policyjne, a ludzie zaczęli się schodzić. Nagle z jednego samochodu wyskoczyło dwóch policjantów i szybko załapało mnie i Mulata na którym siedziałam. Nie dałam rady powiedzieć nawet jednego słowa, tak szybko wpakowali mnie to radiowozu i zaczęli jechać na komisariat.
-I widzisz co narobiłaś?! -Mulat krzyknął na mnie
Nie wytrzymałam i popłakałam się.
Chłopak odwrócił głowę ode mnie i patrzył się na drogę głośno oddychając.
Po paru minutach byliśmy na miejscu, niestety. Policjanci nieczule wyciągnęli nas z wozu i zaprowadzili do małego pokoju.
-Trochę poczekacie - powiedział i zamknął nas tam
-Ja jestem niewinna, nie powinno mnie tu być! -mówiłam jakby sama do siebie
-To było trzymać japę na kłódkę, a nie tak strasznie się drzeć. - odezwał się
-A co, miałam tak po prostu sobie iść ?! Jak ty biłeś tamtego chłopaka?
-To nie był chłopak, tylko ostatni śmieć!-chłopak aż podniósł się z krzesła
Nagle drzwi pokoiku się otworzyły a do środka wszedł gruby pan z jakimś notesem. Usiadł na kręconym fotelu i zaczął się śmiać.
-A kogo my tu mamy, Zayn Malik, we własnej osobie, brawo - zaczął się jeszcze bardziej śmiać - teraz to chyba sobie tu trochę posiedzisz, co? - wstał z fotela i wziął go za podbródek - może tak 2 lata?
-Zostaw mnie! - Zayn zerwał się z fotela
-A kaucja? Nie możemy wpłacić i będzie po sprawie? - próbowałam negocjować z grubym
-Ooo, a co to za ładna nowa twarzyczka, Zayn? - głupio spojrzał się Mulata siedzącego ze spuszczoną głową
-No to jak?! - znowu spytałam
-To nie takie małe pieniądze. Chłopak już ma trochę za sobą. -ciągle zerkał na Zayna
-No ile ?! -zaczęłam się niecierpliwić
-Jakieś 5000 funtów.
-No dobrze, to ja to zapłacę -powiedziałam i wstałam z krzesła
-Przestępca chce zapłacić za przestępcę... chyba kradzionymi pieniędzmi!! -krzyknął i zaczął się śmiać
-Ona jest niewinna!! - Zayn wstał z krzesła i zaczął mnie bronić. - przecież i tak cię to kurwa nie obchodzi! cała kasa idzie dla ciebie.
-Zapraszam do kasy... - rzekł policjant i zaprowadził nas do okienka
Wyjęłam kartę z plecaka i wręczyłam kasjerce. Po zapłaceniu odetchnęłam z wielką ulgą i jak najszybciej chciałam wydostać się z tego strasznego miejsca. 
-Nareszcie kurwa! -krzyknął Malik ostro otwierając drzwi
-A może usłyszę chociaż "dziękuję"? -zapytałam sarkastycznie
-Dzięki... -rzucił i wyjął z kieszeni papierosa 
-Eh, po co ja to zrobiłam... - zapytałam się sama siebie
-No właśnie ja też nie wiem - chłopak zaśmiał się 
-Chyba dlatego bo chciałam uratować siebie... -rzuciłam - w ogóle to ja nie mam zamiaru mieć nic wspólnego z kryminalistą - krzyknęłam
-A skąd masz tyle kasy? - zapytał zbliżając się do mnie
-Mój tata zarządza wielką firmą, dla niego 5000 to nic - chłopak uśmiechną się, ale po chwili znowu posmutniał
-Słuchaj, dzięki jeszcze raz, ale ja już pójdę i mam nadzieję, że już się nie spotkamy - powiedział po czym rzucił peta na ziemię
-Też mam taką nadzieję! -krzyknęłam jeszcze i poszłam w innym kierunku niż chłopak.
Szłam ulicami Londynu prosto do domu, nie rozglądając się po bokach, nie mogąc uwierzyć w to co się dzisiaj zdarzyło. Po parunastu minutach byłam już w domu. Oczywiście nikogo nie było. Nawet Emmy. Poszłam szybko do swojego pokoju i rzuciłam się na łóżko, chcąc zapomnieć cały dzisiejszy dzień, zasnęłam. 





_______________________________________________________________________________

Hej!
Jest pierwszy rozdział!
Można powiedzieć, że to takie wprowadzenie do opowiadania... taki mały wstęp ;)
Mam nadzieję, że Wam się spodoba i będziecie zaglądać baaaardzo często!! 

<3

WITAM,

Może trochę o blogu....
Jak się domyślacie, jest on o Zayn'ie Malik'u.  Inni członkowie zespołu również będą się pojawiać, ale głównym bohaterem będzie ZAYN :)
ONE DIRECTION NIE ISTNIEJE !!


ZAPRASZAM DO CZYTANIA! ☺