czwartek, 5 lutego 2015

Rozdział 5

WITAJCIE MOI KOCHANI !!!
Tak strasznie przepraszam, okropnie się czuje !
Nie miałam czasu by napisać ten rozdział, a gdy już znalazła po prostu mi się nie chciało. Tak bardzo nawaliłam, mam nadzieję, że się wam spodoba i mnie nie znienawidzicie za tą nie obecność :( 

Miłego czytania i do następnego :) ~Alex
Pamiętajcie, czytacie=komentujecie !

- Hallo, czy ktoś może otworzyć w końcu te drzwi !? wydarłam się po raz kolejny na cały dom, fakt może to i jest nieuprzejme, ale ktoś się do nas dobija od dobrych kilku minut ! Co jak co, ale Emma powinna je w końcu otworzyć.
Z niechęcią wstałam z wygodnego łóżka, przy okazji przeleciałam wzrokiem na zegarek... nie dziwie się, że nikt nie otwierał, jest 3.49. Jestem sama w domu. " O mój Boże " - wychrypiałam sama do siebie. Wolnym krokiem zmierzałam ku parterowi, oczywiście potknęłam się na ostatnim schodku no bo jak by inaczej !?
- Uważaj, bo sobie tą buźkę poobijasz skarbie. - doznałam szoku, Zayn. Stał sobie jak gdyby nigdy nic i palił " a ja się przednim ośmieszyłam ! " pomyślałam, jęknęłam przeciągle wreszcie wstając z zimnej podłogi. Co jak co ale mógł mi pomóc, ale zaraz...
- Co ty tu... Jak ty...Wynoś się ! - zaczęłam plątać się w słowach a chłopak tak po prostu zaczął się śmieć. - Weź już siedź cicho, jak ty się tu dostałeś?
- Magia złotko. - puścił mi oczko i delikatnie się uśmiechnął.
Jego uśmiech, w ogóle do niego nie pasuje, ten uśmiech pasuje do słodkiego, niewinnego chłopca a nie do... Zayna.
- No niech ci będzie, ale powiedz, po co do mnie przylazłeś ? - moja brew podniosłą się lekko do góry a ręce skrzyżowały się na klatce piersiowej, chciałam wyglądać na poważną ale zapewne mi to nie wyszło. Nigdy nie wychodzi.
- Musisz mi pomóc Reb. - powiedział przy okazji wyrzucając papierosa na podłogę, zabije gnojka !
Prychnęłam pod nosem. Mam mu pomóc ? W czym ? Ma swoich kumpli, oni zawsze pomogą takiemu jak on. Ja nie powinnam się liczyć, jestem zwykłą dziewczyną, która nie powinnam dla niego istnieć.
- Ja, tobie ? W czym. - oparłam się o ścianę za mną i próbowałam spojrzeć Zayn'owi w oczy, ale... Ja nie umiałam. To było dla mnie, ciężkie?  Tak, mogę powiedzieć szczerze, że tak. Bałam się go jak cholera, a on sobie nic z ty nie robił. Widzę go raptem trzeci, czwarty raz a on chce ode mnie pomocy. Niedługo pewnie ja będę jej potrzebować. Kto wie, może on tak gra a gdy mu zaufam zgwałci mnie i wrzuci do rowu ?
- Halo, jesteś tu ? - dopiero gdy Zayn pomachał mi dłonią przed oczami zorientowałam się, że moje myśli zabrały mnie do innego świata, jak zwykle.
- Tak tak, przepraszam ale się zamyśliłam - posłałam mu uroczy uśmiech, który odwzajemnił. - Chcesz coś do picia, może coś do jedzenia ?  - ruszyłam w stronę kuchni mając nadzieje, że ciepła herbata jakoś rozładuje to napięcie, chyba tylko ja je czułam. Na miejscu wstawiłam herbatę, wyciągnęłam dwa kubki ale odpowiedzi dalej nie dostałam. - Zayn ! Chcesz coś ? - krzyknęłam ponownie, nic. Dosłownie tak jak by go tam nie było. Może to jakiś mój powalony sen, pewnie znowu lunatykowałam i gadałam do lustra.
Wychyliłam się zza rogu i zobaczyłam jak przygląda się zdjęciom na kominku. Nie zwracając uwagi na czajnik, podeszłam do Malika. Uważnie wpatrywał się w zdjęcia na którym byłam ja, moja babcia i mama. Pamiętam tamten dzień, to były moje siódme urodziny. Niby nic nadzwyczajnego ale już w tedy moi rodzice zaczynali się mną nie interesować, mieli mnie gdzieś, a niegdyś radosne dziecko, musiało wymuszać uśmiech dla babci.
Babcia, jedyna osoba która mnie rozumiała bez problemu, ale odeszła, niestety.
- Jakoś nie widzę teraz na twojej twarzy uśmiechu. - spojrzał na mnie swoimi jakże cudownymi brązowymi oczami.
- Po co mam się uśmiechać ? - wzruszyłam ramionami i spuściłam swój wzrok n drewnianą podłogę. Nastała niezręczna cisza, sekundy dłużyły się niemiłosiernie. Czekałam tylko aż rozniesie się lekki świst czajnika. Nie zręczne było to, że Mulat nie spuszczał ze mnie wzroku ani na sekundę, co mnie bardzo krępowało. Czułam jak na moich policzkach pojawiały się lekkie różowe plamki. " Proszę, niech ta cholerna woda już się zagotuje " 
Jak na zawołanie usłyszałam wybawiający świst. Natychmiast ruszyłam do kuchni dziękują Bogu w głębi duszy.
Wlałam wrzątku do kubków i ostrożnie ruszyłam do salonu, postawiłam oba kubki na stoliczku i z jak największą gracją usiadłam na skórzanej sofie. Malik nadal stał w tym samym miejscu i przyglądał się dokładnie pomieszczeniu. Odkrząknełam i wskazałam na miejsce obok siebie. Zrozumiał, na szczęście i usiadł. Znowu ta niezręczność, nienawidzę tego. Kątem oka widziałam jak Zayn chce coś powiedzieć ale zaraz zamyka usta z powrotem.
Spojrzałam na zegar. Moje oczy nabrały rozmiaru dwuzłotówek. Dochodziła 4.25, Jak ?!
- No więc, opowiedz mi w czym masz problem. - nawet nie wiem, kiedy wydusiłam coś z siebie. Zayn spojrzał na mnie zdenerwowany, widziałam jak bawił się palcami, jak przeczesywał swoje włosy co kilka sekund aż w końcu wydusił
- Pożycz mi trochę pieniędzy. - nie powiem, zaszokowało mnie to. W głowie pojawiło się tysiące pytań: po co mu te pieniądze, dlaczego ja, czy będę miała jakieś problemy.
- Ile konkretnie ? - zapytałam sięgają kubka z napojem. Upiłam kilka łyków czekając na odpowiedź.
- Parę groszy.
- Czyli ?
- Jakieś 10 000. - cała zawartość mojej buzi wylądowała na dywanie i ławie, parę groszy !?
- Oszalałeś ?! - wykrzyczałam wstając gwałtownie z miejsca. - Co ty pierdolisz człowieku ! parę groszy ! - krzyczałam łapiąc się za głowę. - Nie dysponuję takimi pieniędzmi, musiałabym... musiałaby zapytać się rodziców. - uspokoiłam się w końcu, opadając na sofę. - Po co ci tyle pieniędzy ? - zapytałam w końcu. Widziałam jak się napina, jak zaczął szybciej oddychać.
- Są mi bardzo potrzebne Reb. Oddam ci przy najbliższej okazji, obiecuję. - schował twarz w dłoniach, nie pytałam więcej. Wstałam, idą do pokoju. Muszę znaleźć moją kartę. To nie powinno być trudne, pomyślałam dopóki nie otworzyłam drzwi od mojego pokoju i nie zobaczyłam tego syfu. O Mój Boże...
Nie wiem ile już spędziłam czasu szukając karty, ale za oknem zaczęło robić się jasno.
Nagle do pokoju wpadł Zayn. Spojrzałam na niego z uniesioną brwią, wyglądał na przerażonego.
- Co jest ? - zapytałam kontynuując poszukiwania.
- Ktoś wszedł do domu - wyszeptał. 






1 komentarz:

  1. Rozdział świetny.
    Nie mogę się doczekać kolejnego.
    Życze weny i zapraszam na pierwszy rozdział do siebie.
    http://dicey-jb.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń