niedziela, 8 lutego 2015

Rozdział 6

Hejka! Macie tu taki trochę dłuższy, aczkolwiek spokojny (tak mi się wydaje) rozdział :* Mam wielką nadzieję, że Wam się spodoba i zobaczę pod nim jakieś pozytywne komentarze :D 
PAMIĘTAJCIE!
CZYTACIE, KOMENTUJECIE, to naprawdę wiele dla nas znaczy! 
Z góry dzięki misie ♥
A teraz nie przedłużając miłego czytania! 

Nagle usłyszeliśmy jak ktoś wchodzi po schodach.
-Szybko, właź do łazienki! - powiedziałam do Mulata i wskazałam na drzwi obok
-Ty masz kurwa łazienkę w pokoju? - wszedł posłusznie i schował się w prysznicu
-Rebciu, nie śpisz? - nagle do pokoju weszła Emma
-O, hej Emma. eee, nie, obudziłam się bo nie mogłam spać. - próbowałam wymyślić jakieś wytłumaczenie
-A czemu na dole są dwa kubki z herbatą? - dopytywała się
-Ee, lunatykowałam? - moje kłamanie jest na poziomie dwulatka, boże, dobrze, że Emma mnie lubi i... uwierzyła mi w te bajeczki
-Hahah, no dobrze, posprzątam to i zrobię ci śniadanko - uśmiechnęła się  i zeszła na dół
Kiedy tylko usłyszałam, że była już w kuchni szybko poszłam do Zayna. Otworzyłam zamaszyści drzwi i.. to co ujrzałam... mogłam zapukać... Zayn sikał sobie w najlepsze.
-Przepraszam - wydusiłam i zamknęłam drzwi
Oparłam się o ścianę, a na mojej twarzy pojawiły się różowe plamy.
-Czemu uciekłaś? Może chcesz sobie popatrzeć? - usłyszałam szept chłopaka tuż przy moim uchu
Podniosłam lekko głowę i zobaczyłam jego oczy wpatrzone we mnie. Przełknęłam głośno ślinę, a moje całe ciało zdrętwiało. Nagle jakby nigdy nic Zayn zaczął się śmiać i położył się na moim łóżku. -Bardzo śmieszne - powiedziałam lekko zirytowana
-Oj przestań - przeciągnął się ukazując kawałek swojego brzucha, na którym był wielki siniak i trochę zadrapań ''Pewnie pieprzył się z jakąś laską a mnie prosi o pieniądze...'' - pomyślałam, ale jednak musiałam się go zapytać co się stało.
-Nie ważne. - usłyszałam szybką odpowiedź
Zakrył odkryte wcześniej miejsce i zszedł z łóżka.
-Muszę już iść - powiedział i spuścił głowę
-A pieniądze? - zapytałam nagle pocierając rękę
Nie chciałam żeby szedł, a to był jedyny sposób jaki wymyśliłam, żeby go zatrzymać chociaż na moment.
-Pożyczysz mi? - popatrzył zdziwiony na mnie
-Nie mam takich pieniędzy przy sobie... - myślałam co zrobić
-To nie ma co - posmutniał
-Ale zobaczę ile mam przy sobie, poczekaj
-Nie żeby coś, ale 1000 czy nawet 5000 gówno da, więc odpuść sobie lepiej. Przepraszam, że cię obudziłem. Nara - otworzył okno i tak po prostu przez nie wyskoczył
Jak ten chłopak to zrobił?!
Spojrzałam na zegarek - 5;24
-Pośpię jeszcze, a potem odrobię lekcje - powiedziałam sama do siebie i wskoczyłam do ciepłego łóżka. Cała poduszka nasiąknęła jego zapachem, a na całym moim ciele pojawiły się ciarki.
Obudziłam się o 10, szybko zeszłam na dół gdzie czekał na mnie cały talerz kanapek i herbata, która była już zimna ''no tak, zapomniałam''. Szybko zjadłam śniadanie, ubrałam się i usiadłam wygodnie na kanapie z książką. Nie mogłam skupić się na czytaniu, jedna rzecz ciągle nie dawała mi spokoju - Zayn. ''Muszę mu do cholery pomóc!'' - krzyknęłam i pobiegłam na górę. Dobrze, że Emmy nie było w domu, poszła na zakupy. Stanęłam przed wielkimi dębowymi drzwiami i głośno wypuściłam powietrze z ust. Stałam właśnie przed gabinetem mojego ojca. Weszłam cichutko i podeszłam do biurka. Nagle w mojej głowie pojawiło się tysiące myśli, że nie powinnam tego robić, jestem przecież dobrą dziewczynką, nie powinnam pomagać nieznajomym, nie powinnam kraść pieniędzy... Tak, może to ostatnie jest prawdziwe, jednak sumienie nie dawało mi spokoju, musiałam to zrobić. Szybko znalazłam kartę wypchaną wręcz pieniędzmi. Już po chwili szłam do banku i miałam zamiar wypłacić potrzebną Mulatowi kwotę. Ludzie w banku nie byli wcale zdziwieni, znają bardzo dobrze naszą rodzinę. Wyszłam z budynku z całą kupą emocji - przestraszona, z poczuciem winy, ale szczęśliwa.. Zaraz... przecież nie wiem gdzie on mieszka. A po ostatniej wizycie wątpię, że mnie mnie szybko odwiedzi. Jednak nie dawałam za wygraną, miałam jeszcze jednego asa w rękawie imieniem Niall. Szybkim krokiem wyruszyłam do domu blondyna z nadzieją, że to mi pomoże. Po jakimś czasie stałam już przed jego drzwiami. Zapukałam parę razy i już po chwili ukazał mi się słodki blondynek w samych bokserkach i kanapką w ręku.
-Hej... - wykrztusiłam
-Co ty tu robisz?! - krzyknął zdziwiony wpuszczając mnie do domu
-Przyszłam się o coś zapytać - spuściłam głowę i przełknęłam głośno ślinę
-Tak? - skrzyżował ręce na piersiach i delikatnie uniósł brew
-Gdzie mieszka Zayn... - uniosłam głowę i oczekiwałam odpowiedzi
Jego źrenice powiększyły się, a mina wyglądała jakby nie zrozumiał pytania.
-Po co ci jego adres! - krzyknął
Odskoczyłam do tyłu nie wiedząc co zrobiłam nie tak.
-Przyszedł do mnie prosząc o pomoc, ale dopiero teraz mogę mu pomóc, a nie wiem gdzie mam iść, proszę, daj mi jego adres - wytłumaczyłam całą sytuację
-O co chodzi? - nagle z pokoju wyłonił się jeszcze jeden chłopak - usłyszałem coś o Zayn'nie
-Em, tak, to Liam, a to Rebecca, poznajcie się - podałam Liamowi rękę, dalej czekając na odpowiedź
-Nie wiem czy to dobry pomysł żebyś do niego szła - odezwał się Liam
-Ale ja muszę - prosiłam
-Dobra, co nam szkodzi, nic jej nie zrobi - powiedział Niall patrząc się na Liama
Wydaje mi się, że obaj mieli mnie już dosyć. Liam wziął kartkę i długopis i napisał coś na niej, a potem mi ją wręczył.
-Wątpię, że zastaniesz go teraz w domu - wstał, wziął głęboki oddech i poszedł do okna - bądź ostrożna - dodał
Pożegnałam się z chłopakami i poszłam dalej w poszukiwaniu domu Zayna. Zdziwieniem było dla mnie to, że na kartce od Liam'a widniał adres najbiedniejszej a zarazem najniebezpieczniejszej dzielnicy Londynu. Najlepszym rozwiązaniem było wzięcie taksówki, tak też zrobiłam. Dojechałam do ''granicy'' dzielnicy, a dalej musiałam poradzić sobie sama. Chodziłam jak głupia od domu do domu i gapiłam się na zardzewiałe numery domów. Czułam na sobie wzrok wszystkich osób, które napotykałam. Nie wiem, czy byłam dla nich aż tak dziwna?. Nareszcie, zobaczyłam dom z numerem 16, który miał należeć do Zayna. Moje serce zaczęło bić tak mocno, że bałam się, że zaraz wyleci. Jednak nie mogłam się wycofać. Zapukałam i czekałam jakiś czas. Otworzyłam mi kobieta w czarnych włosach, fartuchu i z wielkim uśmiechem na twarzy. Zza niej widziałam małą dziewczynkę, która przyglądała mi się uważnie.
-W czym mogę pomóc? - usłyszałam
-Dzień dobry... - wydusiłam - szukam Zayna Malika
Nagle z jej twarzy zniknął ten piękny uśmiech a ukazało się przerażenie, tak mogę spokojnie powiedzieć, że była przerażona. Mała dziewczynka pobiegła na górę krzycząc ''Zayn, Zayn, Zayn''
-A co on znowu zrobił? - zapytała się z żalem w głosie - proszę, wejdź - dodała
Weszłam powoli do domu. Moim oczom ukazał się mały przedpokój prowadzący do małej kuchni w bardzo złym stanie, przy stole siedziały jeszcze dwie dziewczyny, może w moim wieku, lub nawet starsze. Od kuchni odchodził salon, w którym była tylko kanapa z wielką dziurą i kwiatek, który również był w nie za dobrym stanie. "On tu mieszka?'' pomyślałam. Ocknęłam się gdy usłyszałam jego mamę - jest na górze - powiedziała cicho i wskazała mi schody. Powoli weszłam na górę po schodach, które skrzypiały naprawdę niemiłosiernie. Zajrzałam do jednego z dwóch pokoi i ujrzałam chłopaka, którego szukałam. Skamieniałam. W pokoju panowała absolutna cisza, on stał przed ścianą i coś na niej malował. W sumie cały pokój był wypełniony malunkami, widać było po nim jak bardzo to kocha, jak bardzo jest tym zajęty. W pomieszczeniu unosił się zapach chemikaliów, ale mu to nie przeszkadzało, tak bardzo był pochłonięty swoim zajęciem. Chciałam zejść jednak na dół, nie przeszkadzać mu i zostawić tylko dyskretnie pieniądze. Niestety, moja zwinność okazała się być na jeszcze mniejszym poziomie niż myślałam. Gdy próbowałam się ruszyć podłoga zaskrzypiała, a on mnie zauważył....
-Co ty tu robisz?! - krzyknął a ja podskoczyłam
-Musimy porozmawiać... - powiedziałam cicho
-Tak, na zewnątrz, już !! - chwycił mnie mocno za rękę i pociągnął do drzwi
-Zayn uspokój się! - wyszarpałam się z jego uścisku nie wiedząc czemu to zrobił
-Po co tu kurwa przylazłaś? Jak mnie w ogóle znalazłaś? Co, bogaczka chce się po naśmiewać z biednych? A może gliny wezwałaś? Gadaj! - widziałam w jego oczach tą złość, gdyby miał coś ciężkiego pod ręką pewnie już by mnie zabił
-Zayn... ja przyszłam tu żeby dać ci pieniądze.. - powiedziałam delikatnie ze łzami w oczach
-Kurwa, ale dlaczego t... - jego krzyki przerwała jego mama, która stała w drzwiach
-Kochanie, uspokój się, proszę cię nie rób tego - chłopak automatycznie się uspokoił i przeprosił matkę
-Będę później - odezwał się do niej i znów chwycił moją rękę.
-Zayn, nie bądź taki, przyszłam ci dać te cholerne pieniądze! - zirytowana rzuciłam kopertą w chłopaka - powiesz mi po co ci one?
-Nie - podniósł kopertę i odwrócił się plecami do mnie
-Ale dlaczego?! Czy myślisz, że coś zrobię? - byłam na niego wkurzona
-Słuchaj, bogatych ludzi i tak to nie obchodzi. Dzięki za kasę, oddam jakoś niedługo, ok?
-Nie musisz oddawać... - nawet nie wiem czemu to powiedziałam
-He? - zdziwił się
-Zayn, domyślam się jaką masz sytuację, uwierz, że nie mam zamiaru nawet myśleć, że jesteś gorszy ode mnie. Nie musisz mi ich oddawać, nawet nie są do końca moje - jego zdziwienie było jeszcze większe - wzięłam je z karty taty, on nic o tym nie wie i lepiej żeby się nie dowiedział
Zayn przybliżył się do mnie "Widzę w tym moją krew'' - zaśmiał się i chwycił mnie za podbródek - "ale nie rób tak więcej'' - szepnął po czym tak po prostu odszedł.
-Zayn! - krzyknęłam biegnąc za nim - nie dasz mi do siebie numeru czy coś? - zapytałam nieśmiało, jednak chciałam mieć z nim kontakt
-Następnym razem Rebciu - uśmiechnął się ukazując idealnie białe zęby i pobiegł do domu - Dzięki za kasę - usłyszałam jeszcze
"Czyli, że będzie jeszcze następny raz?" - pomyślałam. Wróciłam do domu i położyłam się zmęczona na łóżku. To dziwne, że ten chłopak potrafi w sekundę zmienić się ze słodkiego chłopaka w zabójczą bestię i na odwrót, bardzo mnie to ciekawiło, a może nawet podniecało. 
-Rebecco, gdzieś ty była?! - usłyszałam głos dobiegający z kuchni, ale nie ten miły głos, który słyszałam przez 7 dni, tylko ten straszy, który zawsze przyprawiał mnie o ból głowy
-Mama... - szepnęłam - już jesteście? - zapytałam schodząc na dół
-Ty mi tu nie odwracaj kota ogonem, mamy trochę do pogadania... - już zaczęła gadać. Każda normalna matka przywitałaby się ze swoim dzieckiem, a nie od razu krzyczała na nie, no tak, moja jest z tych niematczynych. Westchnęłam głośno po czym znowu zostałam skrytykowana.
-Marsz teraz do swojego pokoju a kiedy tylko ojciec wróci to sobie porozmawiamy bo ja nie mam do ciebie siły panno jedna! - krzyknęła i wskazała mi drogę do mojego pokoju, jakbym jej nie znała. Wzięła jeszcze dwie tabletki aspiryny, bo jak to ona mówi "Muszę je brać, przez ciebie panno, muszę napychać się lekami przez ciebie". No cóż, nie miałam innego wyjścia jak iść do pokoju i czekać na tą "rozmowę".
Po jakimś czasie znów usłyszałam jej głos "Rebecco Shay już widzę cię na dole" - ciągle to samo
"Co ja takiego zrobiłam?" - powiedziałam sama do siebie i niechętnie zeszłam z łóżka.
Przy stole siedzieli już rodzice. Po ich minach było widać, że tym razem zapowiada się coś naprawdę niemiłego. Usiadłam na krześle obok i czekałam aż się odezwą.
-Co ci strzeliło do głowy?! - ku mojemu zdziwieniu zaczął ojciec
-Powie mi ktoś o co chodzi? - zapytałam
-Nie udawaj - wtrąciła się matka
-Dobrze, jak widać pomimo wspaniałej szkoły, wielu godzin korepetycji i innego douczania nadal nie grzeszysz mądrością i trzeba ci tłumaczyć proste rzeczy jak przedszkolakowi - czemu on nie może mi normalnie powiedzieć tylko musi mnie poniżać - jak do cholery mogłaś mi ukraść 10 000 ?!!! - aaa, i to o to chodzi, nie zobaczyli jak przychodzę cała posiniaczona, jak zamykam się w pokoju na całe dnie, jakie mam rany na rękach, jak bardzo proszę o pomoc, tylko zauważyli jak zniknęły im pieniądze, którymi i tak srają i 10 000 to dla nich nic.
-Potrzebowałam - odpowiedziałam spokojnie
-Na co? Narkotyki? Aborcje? Mafie? - matka aż podniosła się z krzesła i znów zaczęła o aspirynie, którą Emma jej grzecznie podała
-Musiałam komuś pomóc - już mniej spokojnie rzekłam
-Jakimś biedakom, którym nie chce się ruszyć dupy? - mój ojciec już przegiął
-Nie mów tak o nich, są lepsi od ciebie - wykrzyczałam mu w twarz i podniosłam się z krzesła
-O nie panno, tak nie będziesz odzywać się do ojca - krzyknęła na mnie moja rodzicielka, a żeby było jeszcze lepiej uderzyła mnie w policzek - nie wierzę, że jesteś moją córką
-Marsz na górę i nie waż się stamtąd wychodzić - krzyknął jeszcze ojciec
Pobiegłam we łzach na górę trzymając się za bolący policzek. Nie płakałam z bólu czy z tego, że dałam pieniądze Zaynowi, a rodzice nie chcą mnie przez to znać, nie, nie żałowałam tego. Płakałam bo nie mogłam uwierzyć w to, jakich mam rodziców i czemu mnie to spotkało. Jedyne o czym teraz marzyłam to przytulić się do mojej kochanej babuni.
Leżałam tak na łóżku w bezradności i ciągle płakałam. Wtem usłyszałam pukanie do okna. Zlękłam się na początku, ale już po chwili wiedziałam kto to. Otarłam łzy i podeszłam do okna żeby wpuścić Zayna.
-No hej - wskoczył zwinnie do mojego pokoju i zamknął okno - co się stało? - dodał po chwili ocierając delikatnie łzy spływające po moim policzku 
-Moi rodzice dowiedzieli się, że dałam ci te pieniądze - usiadłam na łóżku i schowałam głowę w dłonie
-Ale powiedziałaś im, że to MI je dałaś? - przestraszył się
-Nie, zobaczyli tylko, że im brakuje
-Ej, ale nie płacz słonko, mogę ci je teraz oddać, jeszcze ich nie wykorzystałem - ukląkł obok mnie i położył rękę na kolanie.
-Nie, weź je. Ja tak czy siak mam z nimi piekło, a tak to chociaż tobie pomogłam - otarłam łzy i uśmiechnęłam się do chłopaka, odwzajemnił uśmiech i usiadł obok mnie.
-A co to na policzku? - potarł delikatnie moją twarz 
-Dostałam od matki - zaczęłam się cicho śmiać
-Nie wierzę! Zajebie sukę - wstał i już chciał iść na dół
-Nie! Zayn! Zaczekaj- w ostatniej chwili go powstrzymałam
-Jak to nie? Nie możesz tu dłużej zostać - powiedział - jak nie, to dobra, chodź ze mną
-Co? - zgłupiałam
-Nie możesz tu zostać. Jak teoretycznie uciekniesz z domu to może obudzi się w nich ta empatia rodzicielska. 
Na początku zdziwił mnie bardzo ten pomysł, a nawet wystraszył, ale z drugiej strony byłam bardzo podekscytowana tym co zaproponował więc w końcu się zgodziłam.
-Tylko nie mam jak się stąd wydostać - przygryzłam wargę - wszyscy są w domu
- Wyjdziemy oknem - chłopak otworzył okno i usiadł na parapecie - chodź - wyciągnął do mnie rękę a ja niepewnie ją chwyciłam.
-Zayn, ja nie jestem taka jak ty - wahałam się nad tym zejściem
-Chodź, szybko, będzie dobrze - uspokoił mnie
Spojrzałam w jego piękne oczy i nagle zapragnęłam wręcz skoczyć. Nie wiem jakim cudem, ale wyszłam z tego bez szwanku. Szybko udało nam się wydostać z mojego ogrodu i poszliśmy do domy Zayna. 
-Wiem, że nie jest tu luksusowo, ale tu cię nikt nie pobije - zaśmiał się
-Dla mnie jest tu lepiej niż u mnie - uśmiechnęłam się do chłopaka i rozejrzałam po pokoju uważnie przyglądając się wszystkim malunkom na ścianach. 
-Kochanie, mógłbyś zrobić drobne zakupy? - z dołu było słychać przemiły głos mamy
-Oczywiście mamusiu - nie wierzyłam w to, na mieście siał postrach, a w domu był jak najlepszy synek na świecie
Wyszliśmy z domu i poszliśmy do pobliskiego sklepiku. Zayn przechodził się alejkami jakby zaraz chciał... tak, miałam racje, coś ukraść.... 
-Zayn, co ty robisz - chwyciłam chłopaka za rękę
-Puść mnie, bo się zorientują - strzepał moją rękę i poszedł dalej
-Nie pozwolę ci kraść - pobiegłam za nim i wręczyłam mu pieniądze, które znalazłam w kieszeni. 
-Idź za to zapłać - powiedziałam, a chłopak mnie posłuchał
-Dzięki znowu - rzucił i spakował zakupy w siatkę - teraz widzisz, że brakuje nam pieniędzy. Moja mama nie może pracować, ojca nie mam, siostry są za młode, popieprzone życie - Zayn zaczął w końcu mówić - ja nie mam wykształcenia więc nie przyjmą mnie do żadnej normalnej pracy, łatwiej mi zabijać i kraść - otworzył się tak bardzo, że nawet nie zauważyłam, że już jesteśmy na miejscu, tak bardzo wsłuchałam się w to co mówił. Wręczył mamie zakupy i poszliśmy na górę. Było już dość późno, nawet nie czułam tego upływającego czasu. Była 20. 
Zayn na chwilę zszedł na dół, żeby porozmawiać z mamą, a po tym wrócił dość smutny, ale nie chciał nic o tym mówić. 
-Jestem zmęczona - przeciągnęłam się i upadłam na łóżko
-Chcesz się odświeżyć? - zapytał siadając obok mnie
-Tak - powiedziałam krótko rozkładając się jeszcze bardziej na łóżku
-Zaraz wracam - wyszedł z pokoju po czym wrócił z ręcznikiem dla mnie - tam jest łazienka
Szybko wskoczyłam pod prysznic. 
-Wejdę na chwilę - usłyszałam głos Mulata, a zaraz zobaczyłam jego rękę 
-Czekaj! -krzyknęłam przestraszona, że zobaczy mnie nago
-Spokojnie, zostawiam ci tu tylko piżamkę - zaśmiał się i zamknął drzwi
Ujrzałam na taborecie jego koszulkę i szorty, miałam ochotę już to na siebie włożyć. Cały strój pachniał nim, to przyprawiło mnie o ciarki na ciele, znowu. 
-ślicznie w tym wyglądasz - zobaczyłam Zayna leżącego na łóżku i wpatrzonego we mnie
Lekko się uśmiechnęłam i usiadłam na krześle.
-Chcesz już spać? -zapytał i wstał 
Przytaknęłam tylko i ziewnęłam. Chłopak ustąpił mi łóżka, a sam poszedł spać na dole. 

~~następny dzień, rano~~

Obudziłam się w pięknym białym łóżku. "Co się kurwa dzieje?!" - zapytałam sama siebie i zerwałam się. Obok zobaczyłam śpiącego Malika, byłam wtulona w jego tors.
-Dzień dobry, słoneczko - chłopak nagle się obudził i ukazał swoje białe zęby
-Co się kurwa dzieje?! - ponowiłam pytanie tym razem skierowałam je do chłopaka
-Spokojnie, nic nie robiliśmy, tylko tu leżałem - chłopak zaśmiał się i wstał z łóżka. 
-A gdzie jesteśmy?! - w tym momencie do pokoju wszedł oszałamiający chłopak z burzą loków na głowie
-O, wstaliście! - krzyknął z entuzjazmem - zaraz zrobię śniadanko - wyszedł z pokoju, pewnie do kuchni
-Co to ma być? - krzyknęłam zdezorientowana całą sytuacją
-No poprosiłem Harry'ego żeby nas przenocował bo u mnie nie było miejsca, nie pamiętasz? - Zayn wytłumaczył mi to jakbym była debilem
-Nie... - wydusiłam
-Spokojnie, nie masz się czym martwić, zaraz gdzieś pójdziemy - uspokoił mnie głaszcząc po głowie
-Dobrze. - uległam mu nawet nie wiem jakim sposobem
-Jestem z zakupami! - "kogo tu jeszcze niesie?" - zapytałam bezradnie słysząc jeszcze jeden głos
-To Louis, chłopak Harry'ego - wyjaśnił Zayn
Zaraz... 
Chłopak?!






Brak komentarzy:

Prześlij komentarz